niedziela, 8 kwietnia 2012

Maciej Maleńczuk na ul Florianskiej gra


Był rok 1985 , zobaczyłem stojącego z gitarą i śpiewającego ,, w tym mieście trudno jest żyć , w tym mieście wódkę trzeba pić ,trudno jest nie pić ,trudno bo trudno jest żyć........Maćka Maleńczuka,
Podszedłem do niego , zapraszam do Püdelsów powiedziałem, a damy czadu zapytał, jasne że damy
odpowiedziałem i tak przez 20 lat dawaliśmy czadu nie tylko muzycznie.
I tak z ulicznego barda zmienił się w rasowego wokalistę , który w małych zadymionych krakowskich klubach ,rozkładając ręce zasłaniał całą scenę.
Kiedyś grając na antresoli w krakowskim Klubie Roentgen rozłożył ręce na 2 metry, stracił równowagę . Zleciałby na dół, na łeb na szyje , w kłęby dymu, ale w ostatniej chwili złapałem go za koszule. Przywróciłem do pionu. Jak potoczyłby się rock'n roll gdybym go nie złapał??? Czy dalibyśmy czadu z Wieśkiem Rydlem kiedyś po wspólnym koncercie?